Pewien
człowiek mieszkający od 3 lat na bezludnej wyspie, co noc odbywał
pewien rytuał. Od dnia, w którym się na niej znalazł rozpalał
ognisko. Marzył, że pewnego dnia ktoś zauważy z oddali dym,
płomienie i zabierze go do rodziny, do domu. Każdego dnia musiał
najpierw uzbierać odpowiednią ilość drewna aby najpierw wskrzesić
a następnie utrzymać ogień. Tajemnica bowiem tkwi w tym, że aby
ognisko nie zagasło trzeba ciągle dokładać drzewa. Pewnej nocy
mężczyzna tego nie dopilnował. Drewno się wypaliło.
Przepływający statek nie zauważył ani dymu, ani ognia. Mężczyzna
stracił szansę na spełnienie marzenia.
O
co nam chodzi...
W
skrócie i na przykładzie z życia powiem, że (może to brutalnie
zabawne) bardziej do pracy motywuje mnie mrówka, która jest w
stanie unieść ciężar ważący 30 razy więcej niż ona sama, niż
Nauczyciel, który odbębnia swoje zajęcia. Pielęgniarstwo to
piękny zawód, niosący ze sobą powołanie, rodzaj misji. Zawód
ciężki, wymagający, ale jakże satysfakcjonujący. Jeśli chodzi o
dzisiejsze refleksje dotyczące nauczycieli akademickich, z pewnością
można powiedzieć, że jest to ciężki orzech do zgryzienia. Tym
bardziej, że nikogo nie chcemy obrażać. Pomysł poruszenia tego
tematu jednak wpadł mi do głowy, gdy rozmawiając ze swoją
koleżanką usłyszałam, że często ma ona jakieś konkretne
zainteresowania czy pomysły na realizację siebie w Pielęgniarstwie, a kiedy już pójdzie na zajęcia - żałuje, że w ogóle wybrała te
studia i zastanawia się co na nich robi. Nie wiem, czy celem
niektórych nauczycieli akademickich jest maksymalna demotywacja
studentów (odnośnie wszystkiego: wyboru kierunku, realizacji,
spełniania się, kontynuacji kształcenia) ale jeśli tak, to w
kategorii SKUTECZNOŚĆ powinni postawić sobie ocenę celującą.
Student
Jak czuje się
student, kiedy słyszy po raz kolejny z ust Magistra Pielęgniarstwa
lub kogoś ze stopniem Doktora, że marnuje sobie życie wybierając
pielęgniarstwo? Albo, że nikt nas nie doceni, że nikt nie jest w
stanie zmienić postrzegania pielęgniarek jako „personelu
niższego”? Rekordy bije wypowiedź, że zajęcia z
„Pielęgniarstwem” są karą ponieważ kierunek ten jest żałosny
w przeciwieństwie do lekarskiego, fizjoterapii… Nie zgadzam się z
tym w 100%. I jestem przekonana, że koleżanki i koledzy również
nie podzielają tego zdania.
Paradoks przedmiotowego
traktowania studentów
Paradoks polega na tym, że większość
nauczycieli akademickich na Wydziale Pielęgniarstwa sama studiowała
ten kierunek. Co więcej, bardzo często też mają oni stopień
Doktora. Dociekając więc „dlaczego niektórzy nauczyciele
zachowują się tak a nie inaczej”, ciężko jest mówić o
niespełnieniu zawodowym, jeśli ktoś poświęca minimum 9 lat na
dokształcenie w zakresie Pielęgniarstwa, ma możliwość należeć
do kadry akademickiej czy też pisze prace naukowe. Czym są więc
spowodowane niektóre uwagi padające w stronę studentów?
Oczywiście można mówić o nieprzygotowaniu do zajęć lub braku
zainteresowaniem przedmiotem. Ale tak naprawdę, czy zamiast złościć
się na uczniów nie lepiej zapytać siebie dlaczego tak jest? Czym
to jest spowodowane? Nie udawajmy, że w historii kształcenia
wspaniałym nauczycielom beznadziejnych przedmiotów, udawało się
świetnie współpracować z uczniami. Rzeczywistość jest taka, że
jeśli ktoś przychodzi na zajęcia, wygłosi co ma wygłosić a
raczej wyświetli slajdy, następnie w ramach zaliczenia każe
przygotować prezentację i po przedmiocie, to tak naprawdę to jest
obopólnie stracony czas.
„w
nocy o północy ktoś do mnie dzwoni i umiem to
powiedzieć”
Uśmiecham
się nawet do monitora pisząc frazę powyżej. Gdybym mogła zebrać
ze wszystkich przedmiotów takie zagadnienia, które powinnam umieć
w nocy o północy musiałabym chyba wydzielić odrębną półkę w
szafie. Chociaż przede mną jeszcze 1 rok studiów magisterskich,
dla bezpieczeństwa lepiej wydzielić całą szafę. O co mi chodzi?
Chodzi o to, że jeśli mam wspaniały przywilej nauczyć się czegoś
na 1 roku studiów, czegoś w rodzaju „koło tętnicze Willisa jest
to układ tętnic zaopatrujących mózgowie, leżących na jego
podstawie. Ułożenie tętnic mózgu w koło tętnicze przeciwdziała
niedokrwieniu mózgowia, ponieważ nawet w przypadku zwężenia lub
zatoru jednej z nich krew nadal jest rozprowadzana dzięki pozostałym
naczyniom.” to po 2,5 roku nieużywania takiej informacji - nie
zapamiętam tego. Oczywiście, nauczyciel akademicki pamięta to w
nocy o północy ponieważ rok w rok powtarza to setki razy każdej z
grup. Drogi uczniu! Spróbuj takiej ważnej reguły nie wiedzieć, a
zostaniesz zmieszany z błotem.
Podsumowując
- Czy wszyscy mają dar nauczania?
- Czy jeśli ktoś w prywatnym życiu nie potrafi przejawiać cech charakteru, ułatwiających kontakt z człowiekiem, to czy powinien zostawać Pielęgniarzem/Pielęgniarką?
- Czy jeśli ktoś w prywatnym życiu nie potrafi przejawiać cech charakteru, ułatwiających kontakt z człowiekiem, to czy powinien zostawać Nauczycielem?
- Czy jeśli ktoś nie kocha swojej pracy i nie ma szacunku do ludzi, to czy powinien marnować swój i ich czas?
Pewien
student Pielęgniarstwa, który od 3 lat studiował ten kierunek na uniwersytecie Medycznym, codziennie odbywał pewien rytuał. Od dnia,
w którym się na tej uczelni znalazł rozpalał w sobie pragnienie
zrobienia w Pielęgniarstwie czegoś więcej. Marzył, że pewnego
dnia ktoś zauważy w nim materiał do oszlifowania i poprowadzi w
odpowiednim kierunku. Każdego dnia musiał najpierw uzbierać
odpowiednią ilość wiedzy aby móc wskrzesić, a następnie utrzymać realizację celów.
Tajemnica bowiem tkwi w tym, że aby mobilizacja nie zagasła trzeba
ciągle dokładać chęci, dobrych rad i wsparcia. Pewnego
dnia pewien nauczyciel akademicki nie dopilnował swych obowiązków.
Miłość do zawodu się wypaliła. Nikt nie zauważył ani studenckiego zapału, ani ognia motywacji. Student stracił szansę na spełnienie
marzenia.
POBIERZ W PDF TUTAJ
Naprawdę porównują Was do fizjoterapii? o.o Dziwię się, bo sama studiuję na tym kierunku. Zapewniam jednak, że i u nas "motywatorów" nie brakuje...
OdpowiedzUsuńMam znajomych na Fizjoterapii i uważam, że porównywanie do siebie tych dwóch Kierunków to wielka pomyłka, no ale cóż. Demotywatorów nie brakuje ale lepiej skupić się na motywatorach ;)
UsuńSą pewne informacje, które studenci powinni znać w nocy o północy, np. że należy umyć i zdezynfekować ręce przed wykonaniem każdej czynności. Lub jakie są normy tętna i oddechów w zależności od wieku pacjenta, ale problem tkwi w tym, że 90% studentów tego po prostu nie wie. Łatwo jest wymagać od innych, ale najpierw trzeba zacząć od siebie. Nie twierdzę, że postawa wszystkich nauczycieli jest pozytywna, mogę wymienić od razu kilku, którzy powinni się zastanowić nad sobą, ale nie wszyscy tacy są, niektórzy chcą przekazać wiedzę, ale to jest czasem niemożliwe z powodu oporu materii
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim ale 90% to chyba trochę zawyżone dane... A mycie i dezynfekcja rąk - u mnie na roku nigdy nie było z tym problemu, nie słyszałam nigdy żeby ktoś się na to skarżył. Jestem zdziwiona, że w ogóle istnieje coś takiego jak problem z myciem rak. To są pierwsze zajęcia z Podstaw Pielęgniarstwa. To by oznaczało, że 90% osób musi powrócić na 1 rok studiów bo nie znają podstaw... A to, że niektórzy nauczyciele chcą przekazać wiedzę, ale to jest czasem niemożliwe z powodu oporu materii - to prawda, to smutne. Zgadzam się z tym jak najbardziej!
Usuń