piątek, 16 maja 2014

Wizerunek pielęgniarki - mój autorytet czy fikcyjna postać z podręcznika?


„Zanik autorytetu jest równoznaczny ze zrujnowaniem podstaw świata…” tymi słowami Hannah Arendt udowodniła, że bycie czyimś autorytetem wiąże się z wielką odpowiedzialnością.  Osoba ta powinna inspirować, stymulować zapał, wyobraźnię i intelekt. Musi też konstruktywnie wpływać na postępowanie osób, mobilizując je do inicjatywy i podejmowania samodzielnych działań. Bezstronność, miłość, prostolinijność, inteligencja, mądrość - tak zdobywa się uznanie, prestiż i kredyt zaufania do profesjonalizmu. Na osobie cieszącej się uznaniem spoczywa ogromny ciężar, ponieważ każda podejmowana przez nią decyzja może stać się dla kogoś wzorem do naśladowania. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że zamiast oddziaływać wyzwalająco autorytet może działać ujarzmiająco.

Przed Pielęgniarstwem
         Nie miałam styczności z Pielęgniarką pracującą na oddziale szpitalnym. Jedynym skojarzeniem, na którym opierałam swoją wiedzę w temacie tego zawodu była „Pani w czystym, błękitnym mundurku”, która podczas wizyt u lekarza rodzinnego pobierała mi krew do badania morfologicznego. Nigdy nie dopatrywałam się szczegółów jej wyglądu i czynności przez nią wykonywanych. A może powinnam? 

I rok Pielęgniarstwa
Mój autorytet
Pamiętam to jak dziś. Wszystkie myśli z tamtego dnia są dokładnie  uporządkowane w mej pamięci. Doktor przytaczał fragmenty wielkiej, niebieskiej księgi – podręcznika Podstaw Pielęgniarstwa. Mówił o historii jego rozwoju,
o kobietach, które swoją postawą, działaniem sprawiły, że zaistniał ten zawód. Słuchałam i próbowałam pojąć czym jest sztuka pielęgnowania. Poznałam cechy, które powinna posiadać profesjonalna Pielęgniarka.
Podczas zajęć teoretycznych został przedstawiony mi jej idealny wizerunek. Wtedy według moich wyobrażeń była to osoba w czystym, wyprasowanym mundurku, ze spódniczką sięgającą do kolan. Włosy upięte. Na nadgarstkach widniał  niezbędny mały zegarek, bez dodatkowej biżuterii. Paznokcie czyste, krótko przycięte. Była to kobieta przyjmująca postawę niebudzącą kontrowersji wśród pacjentów oraz reszty personelu medycznego. W tym okresie mojego życia Pielęgniarka była niczym ideał – uprzejma, o odpowiednich zdolnościach manualnych, szerokiej wiedzy, którą często wykorzystywała do rozwiązywania problemów pacjentów. Była to osoba, która cieszy się dobrymi relacjami interpersonalnymi. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że jakakolwiek pracująca Pielęgniarka na oddziale mogłaby wyglądać i zachowywać się inaczej. Taki obraz zachował się w mej pamięci, do momentu mającego miejsce pewnego poranka...

II rok Pielęgniarstwa

Praktyki zawodowe
Mój autorytet to postać fikcyjna z podręcznika?

Zaczynałam wraz z moja grupą studencką praktyki zawodowe na jednym
z oddziałów szpitalnych w naszym mieście. Pełne zapału i entuzjazmu byłyśmy przekonane, że każda doświadczona pielęgniarka będzie realnym odzwierciedleniem podręcznikowej definicji wizerunku. Po drodze rozmawiałyśmy o jego specyfice i czekających nas nowych wyzwaniach. Na początku Oddziałowa zapoznała nas z topografią oddziału oraz z pacjentami. Przedstawiła nam plan pracy i obowiązujący regulamin. Następnie zaczęłyśmy włączać się w czynności pielęgniarskie pod jej czujnym okiem. To właśnie wtedy zobaczyłam kobietę, która swoja postawą i wyglądem zwracała wszystkich uwagę. Czym? Wizerunkiem. Była to Pielęgniarka pracująca na oddziale. Mocny makijaż, burza czarnych loków opadających ciągle na oczy, utrudniających wykonywanie czynności, specyficzne pobrzękiwanie złoto-srebrnej biżuterii, długie paznokcie w kolorze perłowego różu, bardzo krótka spódnica – wszystko to sprawiło, że byłam w ogromnym szoku. Nie mogłam skupić się na wykonywanych czynnościach, ponieważ przed oczami widniał mi obraz Pielęgniarki poprawiającej pukiel włosów opadających na twarz. Przypominała mi się biżuteria, która ocierała się o jednego pacjenta, a następnie przekazywała patogeny sąsiadowi. Pani Pielęgniarka stała się tematem dnia
w naszej grupie studenckiej. Z niedowierzaniem patrzyłyśmy na nią, myśląc: „Przecież to nie tak nas uczono!”. Właśnie nie tak nas uczono!

II rok Pielęgniarstwa
Mój dom i chwile refleksji
         Po powrocie z praktyk usiadłam w fotelu. Zaczęłam rozmyślać nad tym czy tamta Pielęgniarka ma świadomość jaki daje przykład studentom i czy zdaje sobie sprawę z wielkości niebezpieczeństwa i idących za tym konsekwencjami. Zadałam sobie pytania odnośnie hierarchii wartości, przyjętych zasad, akceptacji regulaminu, kodeksu etyki - nie znalazłam odpowiedzi. Nie każda pracująca pielęgniarka o tym wie, ale dla nas - studentów wchodzących na oddział to właśnie ona staje się autorytetem. To ona ma doświadczenie zawodowe i lata szlifowania swego wizerunku. Studenci chcą wprowadzać treści poznane na zajęciach
w praktykę - to klucz do sukcesu. Jednak niezmiernie potrzebują autorytetów! Nasz wizerunek jest w naszych rękach, więc należy o niego dbać.


Zanik autorytetu jest równoznaczny ze zrujnowaniem podstaw świata…”. Jestem głęboko przekonana ,że bycie czyimś autorytetem jest wielką odpowiedzialnością.  Jesteśmy Pielęgniarkami. Jesteśmy autorytetami. Powinnyśmy inspirować, stymulować zapał, wyobraźnię i intelekt. Powinnyśmy konstruktywnie wpływać na postępowanie studentów i koleżanek mobilizując je do inicjatywy i podejmowania samodzielnych działań. Bezstronność, miłość, prostolinijność, inteligencja, mądrość - tak zdobywamy uznanie, prestiż i kredyt zaufania do profesjonalizmu. Czy jesteśmy świadome tego jak wielki ciężar na nas spoczywa? Czy jesteśmy świadome tego, że każda nasza decyzja może stać się dla kogoś wzorem do naśladowania? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że zamiast oddziaływać wyzwalająco możemy działać ujarzmiająco?

POBIERZ PLIK W PDF TUTAJ

2 komentarze:

  1. Ludzieee, na pierwszym roku studiów, siedząc na wykładach z podstaw pielęgniarstwa widziałam oczami wyobraźnie siebie jako pielęgniarkę mądrą, ambitną, pełną perspektyw i chęci do pracy. teraz jestem na drugim roku i odbywając praktyki widzę siebie jako osobę wypaloną zawodowo przed odebraniem dyplomu. To jest straszne. Ale chcialabym Was prosić o poruszenie problemu/tematu praktyk zawodowych. I tego jak one wyglądają w szpitalach. U nas jest to horror i katorga. jesteśmy wykorzystywane i robimy wszystko podczas gdy pielęgniarki siedzą przy konsoli i przez 7 godzin robią wypisy. My nie wiemy w co włożyć ręce, a one kawkują. Moim największym marzeniem jest uciec z tego kraju. Nie mając prawa wykonywania zawodu nie mam prawa podjeść bez "przełożonej" do pacjenta, a tymczasem pobieram krew, zakładam wenflony, zmieniam opatrunki. Niech ktoś w końcu to nagłośni!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Czytelniczko!

    Bardzo chętnie poruszymy temat praktyk oraz zajęć praktycznych. Niestety pisanie o przykrych realiach nie może jednak polegać na samych wywodach - potrzebujemy konkretów, faktów, sytuacji z życia. Prosimy o kontakt z.archiwum.p@gmail.com - opisz nam swoje przeżycia związane z praktykami :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za oddane komentarze. Wszystkie uwagi są bardzo cenne a wyrażenie swojego zdania pozwoli nam też sprawdzić czy trafiamy w dobrą tematykę. Pamiętajmy! Każdy może mieć coś do powiedzenia w danej sprawie i każdy głos się liczy :)