środa, 30 października 2013

Bycie pielęgniarką a pierwsza śmierć pacjenta

2500 lat temu Seneka stwierdził: Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki”. Tym samym pokazał on iż śmierć należy akceptować tak samo jak obowiązujące nas prawa. Każdy z nas zgodzi się, że upuszczona książka spadnie na ziemię – prawo powszechnego ciążenia. Jednak spośród wielu książek ustawionych na półce to my możemy wybrać, która upadnie albo też możemy ją zatrzymać gdy spada. Dlatego właśnie zaakceptowanie prawa śmierci już nie przychodzi nam tak łatwo jak rozumienie istoty prawa grawitacji. W przypadku śmierci - obowiązuje ona nas wszystkich – nie wybranych a procesu umierania zatrzymać się nie da.


Oddział XXX 

Poniedziałek, Godzina 7.00

3/5 zgonów w Polsce przypada na oddział XXX” - tym miłym akcentem zostałyśmy powitane przez Oddziałową. Wielkie emocje? Oczywiście, że tak ! Toaleta pośmiertna – to coś co zawsze chciałam zobaczyć. Zastanawiałam się jakie zmiany zachodzą w ciele człowieka tuż po jego śmierci, jakie czynności wykonuje pielęgniarka, jak zachowuje się wtedy personel medyczny? Pomyślałam więc, że spotka mnie niesamowite doświadczenie.

Poniedziałek, Godzina 8.00
Pora śniadania

Sala numer 8. „To dla tego Pana pod oknem! Idź go nakarm. Tylko pamiętaj, że musisz co jakiś czas go budzić, ponieważ potrafi zasypiać podczas jedzenia. Herbata w czerwonym kubku już stoi”. Wykonałam posłusznie polecenie sanitariuszki – Pan spod okna – Pan Stanisław spał spokojnie przewrócony na lewym boku. „Panie Stanisławie! Budzimy się – śniadanko!” - na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Pan Stanisław wymamrotał coś dając mi znak, że rozumie co się święci. Niestety z powodu braku współpracy udało mu się skonsumować tylko pół kanapki. „Oj Panie Stanisławie nieładnie, taka sympatyczna dziewczyna przyszła Panu dać śniadanie, a Pan nie chce jeść?” - krzyknęła Pani Pielęgniarka. „Pan jest w stanie terminalnym, nie przejmuj się. Daj mu tyle ile da radę zjeść”. Tak też zrobiłam.

Poniedziałek, Godzina 12.00 Glikemia

Wybierałam palec do ukłucia – wtedy pierwszy raz Pan Stanisław złapał mnie za rękę, zapytałam więc „Panie Stanisławie co się dzieje, czego Pan potrzebuje?” Ale on tylko patrzył, nie próbował nawet nic powiedzieć. Pomyślałam, że pewnie chce aby ktoś był przy nim. Zmierzyłam cukier pozostałym pacjentom i postanowiłam powrócić do Pana spod okna. Spał, usiadłam więc i zatapiając wzrok w jesiennych pejzażach przypomniałam sobie teorię dotyczącą godnego umierania. Wtedy ogarnął mnie lęk i zaczęłam zastanawiać się czy dobrze robię – nie jestem przecież rodziną. Dlaczego mam czuwać przy pacjencie, skoro na oddziale jest tyle pracy do zrobienia?! Tak robią pielęgniarki tylko w filmach. Dochodziła już 15 - czas wracać do domu.

Wtorek, Godzina 8.00 
Pora śniadania

„To dla Pana pod oknem! Idź Go nakarm. Tylko pamiętaj, że...” „... że muszę co jakiś czas go budzić, ponieważ potrafi zasypiać podczas jedzenia – tak, tak wiem to Pan Stanisław, my się już dobrze znamy” - przerwałam sanitariuszce. „Witam Panie Stanisławie! Kolejny dzień, kolejne wyzwanie – dzisiaj zjemy całą kanapeczkę”. Pan Stanisław uśmiechnął się w duchu, wyraz twarzy nie zmienił się ale w oczach widać było wszystko. Wiem, że na pewno uśmiechnął się w duchu. Tak jak postanowiłam - cała kanapka została zjedzona. „Ja tu widzę poprawę, nie terminal” – pomyślałam.

Wtorek, Godzina 11.00

Toaleta

Jesteśmy z Panem Stanisławem po śniadaniu, cukier zmierzony. Skoro wszystko nam tak gładko poszło to może wykonam poranną toaletę? Zasady higieny osobistej pomagają utrzymać nasze ciało w czystości i dzięki temu zapobiegają wielu chorobom.

Godzina 12.00

Pan Stanisław śpi. Włosy pięknie zaczesane na bok. Skóra nawilżona i pachnąca. Pacjent trzymał mnie lekko za rękę. Znów patrzyłam w okno, a po chwili zapominałam, która ręka jest moja. Zapomniałam, że są dwie, nie jedna. Pomyślałam – jutro na pewno damy radę zjeść 1,5 kanapki !

Środa, Godzina 8.00
Pora śniadania

Sala numer 8. Łóżko pod oknem było puste. „Musieli przenieść Pana Stanisława na inną salę, tam gdzie nie ma intensywniej opieki. Przecież wczoraj zjadł aż 1 całą kanapkę”. Nie było go. Wróciłam jeszcze raz na ósemkę – łóżko było pościelone, czerwony kubek stał. Odwróciłam się w prawą stronę. Jakaś kobieta płakała, zaraz, zaraz przecież to córka Pana Stanisława. Stanęłam bez ruchu, poczułam pustkę, lęk. Co mogłam jej powiedzieć? Jak się zachować? Wiedziałam wtedy jedno – nie chcę toalety pośmiertnej. Nie chcę śmierci w praktyce. Nie chcę wiedzieć jak człowiek wygląda tuż po śmierci i najważniejsze – nie chcę wiedzieć jak zachowuje się personel medyczny. Pojawiło się pytanie – jak mam się zachować? Poczułam pustkę.

Na zajęciach wiele mówi się o tym, co przeżywa rodzina podczas choroby pacjenta i co może czuć po jego śmierci. Posiadamy wiedzę na temat odpowiednich zachowaniach i reakcji. Ale gdy przychodzi zmierzyć się z rzeczywistością: Jak teorię zamienić w praktykę? Jak ogrom teorii zastosować w działaniu? Jak komunikować się z pacjentem i jego rodziną? Na początku śmierć- nieodzowna część życia, musi stać się obowiązującym nas prawem. Stanie się tak, gdy tylko ją zaakceptujemy. Zgodę na śmierć trzeba w sobie wypracować. Proces ten nie jest łatwy, ale konieczny! Inaczej nie będziemy mogli prawdziwie i profesjonalnie zaopiekować się umierającym pacjentem.

POBIERZ W PDF TUTAJ



sobota, 26 października 2013

Siostro, powiadasz...

Podobno wielką tajemnicą bałaganu
i nieporządku jest to, że nie odkładamy rzeczy na swoje miejsce. Wystarczy to robić oraz regularnie panować nad takimi zjawiskami jak kurz czy zabrudzenia i porządek w domu gwarantowany! Receptą na uporządkowane mieszkanie jest więc zmiana nawyków. Takich jak nieodkładanie rzeczy na miejsce czy nieprzecieranie nieznośnego kurzu, który osadza się co jakiś czas.

A lekarze to to, a lekarze to tamto ...

Wiele razy zdarzyło się nam usłyszeć: „Lekarze ciężej i dłużej się uczą, więc to zrozumiałe, że nikt nie pomyśli nawet, żeby powiedzieć do nich inaczej niż „Panie Doktorze”. Dla ścisłości „doktor” to stopień naukowy a nie interpretacja skrótu lek. med. Bardzo często też na naszych praktykach spotkaliśmy się ze zjawiskiem, że prowadzący zajęcia Lekarze zwracali się do swoich podopiecznych z II roku studiów lekarskich zwrotem „Pani Doktor”, „Panie Doktorze”. W gabinecie lekarskim często można usłyszeć „Zdzichu daj spokój z tym czy tamtym, lepiej wykonać to badanie”, a na obchodzie nagle „Panie Doktorze zalecałbym raczej wykonanie tego badania”. Różnie można to skomentować. Ci bardziej uszczypliwi powiedzą: „Lekarzom się w głowach poprzewracało, że nawet do studentów już mówią jakby byli nie wiadomo kim!”, „Na wizycie robią pokazówkę”, „Pewnie - jak tak to 'ależ Pani doktor, ależ Panie doktorze', tytuły za tytułami a przyjaźnią się przecież wiele lat, więc po co robić szopkę”. Bez względu na to ile można rozmawiać czy pisać o stosunkach między Lekarzami i czepiać się ich o wszystko, Pielęgniarki powinny się zastanowić:

  • Jak zwracam się do moich koleżanek z pracy?
  • Jak zwracam się do studentów?
  • Czy jeśli posiadam tytuł magistra, wymagam aby zwracano się do mnie "Pani Magister"?
  • Czy tytuł „siostro” pomniejsza rangę naszego zawodu?
  • Czy tytuł „Pani Magister” podwyższa rangę naszego zawodu?

„Bożenko” czy „Pani Magister”?

Czy Ty Droga Czytelniczko nie chciałabyś aby Twój czas poświęcony na 5-letnie studia oraz wiedzę jaką sobie na nich przyswoiłaś zostały docenione? Zapewne część nie ma z tym problemu i ma do tego prawo, a część ma i również ma do tego prawo. A może myślisz sobie „A na co mi to potrzebne, nie będę robiła z siebie bufona”. Bufona? To nie walka o laury i kłanianie się nam na korytarzach. Bardziej o szacunek i zrozumienie. Być może i teraz zawód ten kojarzy się źle ale kiedyś miejsce obecnych Pielęgniarek z długim stażem zajmą te, kształcone tylko na uczelniach wyższych. Większość z nich, chce aby ich wysiłek został doceniony poprzez traktowanie ich jak profesjonalistki. Farmaceuci nie mają z tym problemu. Inżynierowie także nie mają z tym problemu. Z obserwacji wynika, że Pielęgniarki dużo o tym mówią ale mało robią we własnych środowiskach. Nasz zawód to profesja. My jesteśmy profesjonalistkami. Dopóki Pielęgniarki same tego nie zrozumieją i dopóki nie będą w 100% przekonane o swojej OGROMNEJ wartości – nikt nie będzie o tym przekonany. Ani pacjenci, ani lekarze, ani inni pracownicy szpitala.

Studenci


Drogie Pielęgniarki! Jesteście tak różne jak i różne są grupy studentów trafiające na Wasze oddziały. Pacjenci natomiast stają się coraz bardziej świadomi wszystkiego, co się wokół nich dzieje. Obserwują Was. Widzą jak Lekarze traktują Lekarzy i przyszłych Lekarzy. Także jak Pielęgniarki traktują Pielęgniarki i przyszłe Pielęgniarki. Z którą sytuacją Wy Studenci obserwując zespoły terapeutyczne stykacie się najczęściej?

Lekarz: Siostro, czy pacjent z 7 pojechał na USG?
Pielęgniarka: Tak Bracie, pojechał.

Lekarz: Pani Bożenko, czy pacjent z 7 pojechał na USG?
Pielęgniarka: Tak, panie Tadziu, pojechał.

Lekarz: Proszę Pani, czy pacjent z 7 pojechał na USG?
Pielęgniarka: Tak, proszę Pana.

Lekarz: Pani Magister, czy pacjent z 7 pojechał na USG?
Pielęgniarka: Tak, Panie Doktorze.

Ranga zawodu


Nie oszukując się - za jakieś 20 czy 30 lat, na oddziałach będą pracowały już tylko Pielęgniarki kształcące się na Uczelniach Wyższych. Biorąc pod uwagę opinię moich koleżanek i kolegów z roku (I rok studiów magisterskich) chcieliby oni żeby właśnie zwracać się do nich „Pani Magister/Panie Magistrze”. Dlaczego? „Biorąc pod uwagę, że to lekkie studia nie są, fajnie by było gdyby ludzie w końcu wiedzieli, że pielęgniarstwo 'się studiuje'. Aczkolwiek jeśli pacjent powie do mnie 'siostro', to go za to nie skrzyczę. Ale gdyby lekarz się do mnie tak zwrócił, to bym mu odpowiedziała 'bracie'. Z jednej strony to pewnego rodzaju utarty zwrot a z drugiej - dobrze jest czasem łamać pewne stereotypy. Ciekawie byłoby przeprowadzić taką ankietę wśród 'zwykłych ludzi', nie związanych z branżą medyczną”. Może w końcu o grupie zawodowej Pielęgniarek nie myślano by „grupa zawodowa sióstr” ale „grupa zawodowa profesjonalistów, ze stopniami zawodowymi”. Ludzie w końcu by dostrzegli, że żeby zostać Pielęgniarką nie wystarczy pójść, złożyć CV i na tym koniec. Trzeba mieć ukończone studia wyższe i mieć odpowiednią wiedzę, tak aby opiekować się człowiekiem w profesjonalny sposób. Dziś to może abstrakcja... Ale zawsze kiedy wspomina się o reformach (nawet tych maleńkich) mówi się też, że to abstrakcja... 30 lat później, dzieci uczą się o tym na historii. Dziś nam - Pielęgniarki opowiadają jak to jeszcze kiedyś żeby coś odkazić trzeba było gotować to w garnkach. Słuchamy tego z niedowierzaniem. Być może kiedyś to my będziemy opowiadać młodym kolegom z zawodu, jak oczyściłyśmy wizerunek zawodu Pielęgniarki w Polsce, walczyłyśmy o uwagę dla zdobytego wykształcenia.

Pacjenci

Nie powinniśmy w pierwszym stopniu skupić się na pacjentach – oni bowiem uczą się z obserwacji. Wizerunek zdobywa się latami. Pacjenci widzą, że Lekarze wyręczają się Pielęgniarkami. Przez to sami też tak postępują. Co robi pacjent, kiedy szuka Lekarza Kowalskiego? Idzie do dyżurki Pielęgniarek i pyta „Przepraszam, gdzie jest doktor Kowalski?”. A co robi Pielęgniarka? Bierze odpowiedzialność na siebie „Proszę zobaczyć w Gabinecie nr 2”, „Gdzieś wyszedł zaraz, powinien wrócić, powiem, że Pan szukał” itd. itd. Czy któraś z Was Drogie Koleżanki spotkała się z sytuacją aby pacjent pukał do gabinetu lekarskiego i pytał „ Przepraszam, szukam Pani Pielęgniarki Kowalskiej, gdzie ona jest”? My też nie...


W uporządkowanym świecie zawodowym wyglądałoby to po prostu tak, że do osób ze stopniami naukowymi czy tytułami zawodowymi, zwracamy się tak jak są wykształceni, a do osób bez "mgr" lub "dr" przed nazwiskiem po prostu „Pani, Pan”. Ale nasz świat nie jest uporządkowany. Staramy się oczyścić nasz wizerunek, a jednak nie wycieramy kurzu, który co jakiś czas się na nim osadza. Ale tak jak porządki w domu zaczynamy od zamiany przyzwyczajeń np. odkładania wszystkiego co weźmiemy na miejsce, tak i porządki w naszym świecie zawodowym powinniśmy zacząć od nas samych – od zmiany własnych nawyków.

POBIERZ W PDF TUTAJ