Zachęcamy do przeczytania krótkich wspomnień z pierwszych wrażeń praktyk zawodowych studentek I roku na kierunku Pielęgniarstwo.
Pacjent
przewlekle chory a fantom z pracowni - przemyślenia z pierwszych zajęć
praktycznych studentki pierwszego roku pielęgniarstwa
Pierwsze
zajęcia praktyczne w szpitalu chyba zawsze wzbudzają ogromne emocje i strach
wśród studentów kierunków medycznych - tak też było u mnie. Dotąd wszystkie ćwiczenia były
wykonywane na wysłużonych fantomach, w warunkach symulacyjnych no i nie tak
bliskich do rzeczywistości szpitalnej.
Mogłam sobie tylko wyobrażać jak to będzie pielęgnować pacjenta - żywą
istotę a nie sztywnego manekina.
Moja
grupa trafiła na oddział z pacjentami w stanie przewlekłym. Wśród nich było
także wiele osób w podeszłym wieku. Jest to specyficzny typ pacjentów,
wymagający wyjątkowej empatii, cierpliwości, troski, stałej opieki. Na początku
kompletna dezorientacja - co robić, jak robić byle tylko nie pogorszyć stanu,
nie urazić, nie spowodować bólu.
Stany
pacjentów na oddziale różniły się od siebie bardzo, niektórzy byli świadomi,
możliwy był kontakt, inni zaś nieprzytomni, niezdolni do żadnej samodzielności,
podpięci do różnej aparatury, których aż strach było ruszyć żeby niczego nie
uszkodzić. Myślę że ten widok będzie mi towarzyszył już zawsze, to nie jest
coś, co ogląda się na co dzień - specyficzny zapach, przykurczona sylwetka,
brak uzębienia, głębokie odleżyny i to spojrzenie… Tacy pacjenci często z
niedowładami kończyn, zaburzeniami mowy, świadomości, tylko właśnie spojrzeniem
mogą coś przekazać, wyrazić jakieś emocje, prosić o delikatność i zrozumienie.
Doświadczając
praktyk w takim oddziale mogę stwierdzić że opieka pielęgniarska nie jest
łatwa. Pacjenci nie są samodzielni, sprawni ruchowo - trzeba we wszystkim
pomagać, wyręczać, motywować. To praca psychiczna i fizyczna. Toaleta jest
zupełnie inna niż ta, którą z takim zapałem ćwiczyliśmy na pracowniach
uniwersyteckich. Fantom nie zgłosi nam bólu, nie będzie miał odleżyn na które
trzeba uważać, specjalnie pielęgnować, nie będzie się przeciwstawiać, nie
będzie ograniczony ruchowo - jak go ułożymy tak będzie leżał. Pacjenci w
podeszłym wieku są bardzo specyficzną i różnorodną grupą, wymagają podejścia
czasem jak do dziecka. Pielęgniarki muszą wykazać się często nie lada sprytem i
perswazją żeby zachęcić i przekonać pacjenta aby zjadł posiłek, zmienić
pieluchomajtki, wykonać zastrzyk czy toaletę ciała. Jeśliby wziąć pod uwagę podeszły
wiek, to należy wspomnieć o tym, że pacjenci posiadają wiele chorób - odporność
z wiekiem spada, podatność na zakażenia wzrasta, sprawność ruchowa maleje,
pojawiają się przykurcze, niedowłady, niedosłuch, przez długotrwałą
hospitalizację i ciągłe leżenie w łóżku pojawiają się także odleżyny.
Nie byłam
gotowa na taki widok, ale myślę, że odnalazłam się na tym oddziale. Pacjenci
wzbudzają współczucie, łatwo się do nich przywiązać i pielęgnacja nie jest już
pełna obaw, wstydu, nieporadności. Z fantomami było jednak dużo łatwiej
psychicznie - bo to tylko lalka. Większość pacjentów na oddziale nie była w
stanie samodzielnie spożywać posiłków więc karmiłyśmy ich. Część miała założone
zgłębniki lub PEG-i
z podpiętymi pompami do żywienia przemysłowego.
Opiekunowie medyczni oraz pielęgniarki z którymi miałyśmy okazję
współpracować wiele nam ułatwiły - wszyscy byli bardzo życzliwi co pokrzepiło
mnie i koleżanki oraz dodało pewności siebie - praca w miłym towarzystwie
zawsze staje się lżejsza. Na początku przyglądałyśmy się pracy personelu, podpatrywałyśmy
techniki, podejście. Były chwile gdzie byłyśmy pełne podziwu ale też znalazły
się nieliczne sytuacje gdzie pacjenci powinni
być inaczej - lepiej potraktowani, ale co zrobić? Jedynie swoim zachowaniem,
czynami możemy te błędy korygować. Praca pielęgniarki jest o tyle trudna i
wymagająca, że przez pośpiech, rutynę
oraz świadomość, że Ci pacjenci i tak już nigdy mogą nie wyzdrowieć (ponieważ
ich stan na to nie pozwala), nie opuszczą już tego oddziału przed śmiercią może
spowodować, że zaprzepaścimy szansę ujrzenia w pacjencie człowieka i
traktowania go z szacunkiem, prawem do intymności. Smutny jest fakt, że były
również sytuacje, gdzie miałam wrażenie, że ten nasz fantom był lepiej, delikatniej
traktowany niż schorowani pacjenci oddziału.
Jakie są
moje przemyślenia pod koniec zajęć praktycznych? Na pewno takie, że dzięki
pracy z pacjentami w podeszłym wieku uczymy się empatii, delikatności, podejścia,
komunikacji. Nabywamy wrażliwości ale też hartujemy swój charakter - musimy
mieć świadomość, że nie jesteśmy w stanie całkowicie zmienić sytuacji pacjenta,
wyleczyć go, należy zaakceptować śmierć jako coś naturalnego ale za to można polepszyć,
umilić poprzez sympatię, szacunek, profesjonalizm wykonywanych zabiegów i
czynności. Chciałabym traktować swój przyszły zawód jako misję, a nie jako
przykry obowiązek dlatego jestem bardzo wdzięczna za lekcję życia na tym
oddziale oraz mam nadzieję, że za kilkanaście lat moje podejście do pracy i
pacjentów będzie niezmienne a te pierwsze praktyki ukształtują moje
nastawienie.
W.K.